SPOILER. Konkretnie chodzi mi o scenę finałową na pędzącej karuzeli. Dziwię się że nikt nie przejął się śmiercią operatora karuzeli , zastrzelonego notabene przez policjanta. Lub innymi ofiarami czy poszkodowanymi katastrofy w lunaparku. Pierwszym krokiem policji jest szukanie Guya Hainesa. Zresztą policjant wykazał się kompletną bezmyślnością strzelając do uciekającego , nieuzbrojonego podejrzanego , w wesołym miasteczku pełnym ludzi. Ta scena jest niedopracowana i mocno naiwna.
Choć z drugiej strony rozumiem Alfreda , bo jak inaczej sprawić by karuzela nabrała takich prędkości by efektownie się rozlecieć.